Jordania zbliżyła się geograficznie do Polski, a wszystko przez tanie loty, które ostatnio masowo oferują nam linie lotnicze. Niskie ceny wpływają na ilość turystów, który spotkamy na plaży, w barach i przy jednym w Akabie McDonaldzie z darmowym WiFi. Takie czasy, ale nie ma się co zrażać. I tak warto pojechać do kraju pity, Petry i samozwańczych Beduinów.
Izrael – wjazd, granica
My za 200 zł od osoby polecieliśmy do izraelskiego Eilatu, a później ruszyliśmy do arabskich sąsiadów. W Izraelu byliśmy w 2016, więc czas na nowy kraj. Po przylocie do Izraela czeka nas sympatyczna rozmowa z izraelską strażą graniczną. W większości przypadków taki wywiad jest tylko formalnością. Gorzej, jeśli tak jak my odwiedziliście wcześniej np. Iran. Jak powszechnie wiadomo państwa te nie żyją w wielkiej przyjaźni, więc pojawia się problem. Przed wjazdem do Izraela musieliśmy więc dokładnie opowiedzieć: kiedy byliśmy w Iranie, jak długo, kogo spotkaliśmy. Ja dostałam od razu wizę, a Marcin udał się na dodatkową rozmowę, która trwała niecałe 15 min. Padły pytania w stylu: “Jeśli wezmę teraz twój telefon, czy jesteś pewien że nie masz tam połączeń od ludzi z Iranu?”. Tego akurat byliśmy pewni. Inwigilacja zakończyła się bez dramatu i mogliśmy wreszcie przekroczyć granicę.
Jak dojechać z lotniska do Eilatu:
Z lotniska do miasta Eilat można pojechać autobusem w cenie 21.50 szekli. Bilet do kupienia na lotnisku po prawej stronie. My zrezygnowaliśmy z autobusu i poszliśmy na biegnącą niedaleko drogę łapać stopa. Udało się po 5 minutach i miła para podwiozła nas do centrum Eilatu.
Jak dojść na granicę izraelsko-jordańską:
Żeby dojść na granicę z Eilatu musimy pokonać około 3.5 km. Wychodzimy z miasta i idziemy wzdłóż drogi. W pewnym momencie skręcamy w prawo i przechodzimy przez koryto wyschniętej rzeki.
Po jakichś 5 minutach dojdziemy do jeziorka na skraju obserwatorium ptaków. Po środku znajduje się odgrodzona szlabanem ścieżka. Przechodzomi żwawym krokiem na drugą stornę i kierujemy się w prawo. Za jakieś 5 minut zobaczymy granicę.
Na granicy izraelsko-jordańskiej:
Przejście przez granicę nie jest specjalnie skomplikowane. Niestety zanim opuścimy Izrael musimy uregulować opłatę wyjazdową w wysokości 105 szekli (za 2 osoby 205). Można zapłacić kartę, ale znacznie wygodniej będzie użyć gotówki i uniknąć dodatkowych opłat. Później następuje spotkanie z Jordańczykami. Wypełniamy niedługi formularz: podajemy dane i numer paszportu. Na granicy znajduje się kantor, gdzie wymieniliśmy dolary/euro na dinary.
Dojazd do Aquaby:
Niestety do Aquaby trzeba dojechać taksówką. My zazwyczaj olewamy takie nakazy i idziemy na pieszo albo staramy się złapać stopa, ale tutaj jest to praktycznie niemożliwe. Granice od miasta oddziela teren należący do wojska. Jakieś 2 km od miasta znajduje się posterunek uzbrojonej w karabiny policji.
Na granicy obowiązuje oficjalny cennik, więc taksówkarze nie mogą narzucić wam wyższych cen. I to jest plus. Minus jest taki, że my też nie wytargujemy niższej stawki. Można natomiast namówić innych podróżników na wspólna przejażdżkę do miasta.
My podzieliliśmy się kosztami z para z Brazylii. Tylko nie chwalcie się taksówkarzom, że nie podróżujecie razem, bo czasami mogą odmówić zabrania 4 osób jednym samochodem.
Jak dojechać z Akaby na granicę:
W drodze powrotnej sytuacja się powtarza i też nie da się dojść na pieszo z miasta do granicy. Mamy jednak znacznie większy wybór kierowców, więc można się spokojnie targować. Ostatecznie dojechaliśmy na przejście graniczne za 4 dinary. Nasz pan taksówkarz kompletnie nie rozumiał angielskiego, więc targował się w ciemno nie wiedząc, gdzie dokładnie chcemy jechać. Później, kiedy byliśmy już w środku pokazał nam przetłumaczone w google translatorze zdanie: “You are wonderfull man and strong competitor”. Wzruszyliśmy się! 😉
Transport w Jordanii:
Po Jordanii doskonale jeździ się autostopem. My na samochód nie czekaliśmy dłużej niż 5 minut. Zazwyczaj krócej niż minutę. Zatrzymują się kierowcy tirów i samochody osobowe. Trzeba pamiętać o jednej zasadzie. Żeby złapać stopa, trzeba wyjść za centrum miasta, bo to zazwyczaj opanowane jest przez taksówkarzy i ludzi podających się za komercyjnych przewoźników. Przed wspólna jazdą zawsze warto upewnić się, że nie zapłacimy za transport. Mówimy “No money!’, co jest zrozumiałe dla każdego i jeśli dostajemy potwierdzenie wsiadamy!
Oficjalnym jordańskim przewoźnikiem autokarowym jest firma JETT, która w Akabie ma swoją siedzibę tuż obok hotelu Movenpick Resort. Przejazd do Ammanu kosztuje 8.5 szekla (45 zł), do Petry najlepiej dojechać busem, które odjeżdzają w Akabie z dworca autobusowego (patrz na mapę).
Jedzenie w Jordanii:
Nieodłącznym elementem niemal każdego posiłku w Jordanii jest pita. To arabskie pieczywo sprzedawane na kilogramy w piekarniach doskonale smakuje z mezze, czyli małymi serwowanymi na talerzach przekąskami: hummusem, piklami (ogórkiem, marchewką, rzepą), sałatką, fulem (pastą z bobu) albo pastę z bakłażana zwaną mutabal. Popularne są falafle i kebaby (objętościowo znacznie mniejsze niż te serwowane w Polsce).
Kulinarnym rarytasem Jordanii jest danie zwane: masnaf. Na cienkim jak pergamin chlebie zwanym szrak, serwuje się ryż. Do tego kawałek jagnięciny i sos przygotowany z wysuszonego sfermentowanego jogurtu – jameed. Zjedliśmy w Ammanie i nie byliśmy specjalnie zachwyceni, ale może Wy będziecie mieć lepsze doświadczenia.
Rano, popołudniu i wieczorem jordańczycy piją mocną kawę z dodatkiem ukochanego przez nich kardamonu.
No i jeszcze słodycze. Oczywiście baklawa, mushabak (ciasto polane syropem) i przepyszny kanafech – tradycyjne ciasto serowe posypane orzeszkami pistacjowymi.
Noclegi:
Jak zwykle staraliśmy się korzystać z couchsurfingu. Udało się w Ammanie, gdzie mieszkaliśmy w domu Aishy. Jordanki urodzonej w USA. Aisha studiowała w Ammanie antropologię kulturową i miała szalonego rudego kota, którego znalazła w kartonie na terenie swojej uczelni. W Aquabie też mieliśmy jednego pana, ale nie odzywał się na krótko przed przyjazdem, a później bardzo chciał spotkać się w restauracji jego kolegi.
W Akabie spaliśmy w Hospitality Place Hotel. Jesli komuś najbardziej zależy na cenie, to można się przespać. Tym bardziej wrażliwych na powyginane kasetony odradzamy.
W Wadi Musie spaliśmy w Jordan Guesthouse, akurat na bookingu wyskoczyła promocja więc za nocleg zapłaciliśmy 10 dinarów. Przytulne pokoje z łazienką, piękny widok za miasto i bardzo dobre śniadanie. Hotel jest oddalony
Jak dojechać na lotnisko Ovda:
Na lotnisko Ovda można dojechać autobusem numer 282. Bilet kosztuje 21.50 szekli i kupujemy go u kierowcy przed odjazdem. Autobusy sa podporządkowowane do poszczególnych lotów, więc nie ma po co przychodzić na wcześniejsze przejazdy. Jeśli wszyscy podróżujący nie zmieszczą się w jednym autobusie, podjedzie następny. Bez obaw!
Ceny w Jordanii:
1 jod = 2.70 zł
woda – 0.35 jod , arak – 3 jod, pita -5 jod, kawa -0.25 jod, kanapka z falaflem -0.5 jod, kebab – 1.5, danie z ryżem 0d 3, pita z frytkami -0.4 jod, kilo pomidorów – 0.5 jod, danie wegetariańskie -2 jod,
Życzymy udanej podróży po Jordanii!
Dajcie znać w komentarzach, jak Wam się podobało w tym kraju.
No Comments