Nie cierpię zakupów. Tego całego łażenia między półkami, mierzenia, szukania rozmiarów, wdychania kwiatowych zapachów tanich perfum. Jedak w takich domach handlowych jak Nightingale Olympic mogłabym spędzić kilka dobrych godzin.
Jeśli; jesteś fanek retro klimatów, oglądałeś serial Mad Man z wypiekami na twarzy, lubisz stare domu towarowe i urocze ekspedientki w fioletowych trwałych, to nie masz wyjścia. Będąc w Bangkoku koniecznie wpadnij z wizytą do Nightingale Olympic.
Znajdujący się na przeciwko centrum handlowego Old Siam budynek, zwraca uwagę swoją modernistyczną fasadą i niezwykłą ekspozycją.
Na wystawie nie jest gorzej: lekko odrapane manekiny, bieliznę z poprzedniej epoki i kolorowe czapki z logo nieistniejących już amerykańskich firm. Z sufitu zwisają wyblakłe od tajskiego słońca plakaty z pięknościami lat 70. Pastelowe makijaże i natapirowane włosy są obietnicą niecodziennej zakupowej przygody, która czeka nas po przekroczeniu progu tego najstarszego w Bangkoku domu towarowego.
Trochę historii
Otwarty w 1966 roku dom towarowy był kolejnym rodzinnym biznesem Matti Niyomvanicha. Ten przedsiębiorczy syn chińskich imigrantów już w 1936 roku prowadził sklep, który cieszył się popularnością wsród miejscowych klientów. Kiedy tych zaczęło przybywać, Niyomvanich przeniósł sprzedaż do budynku przy Triphet Road. Zmianę lokalizacji połączono z rozszerzeniem asortymentu sklepu. Na półkach wylądowały piłki, paletki i sportowe buty z Niemiec oraz gitary, flety i trąbki z Czechosłowacji. Przedsiębiorstwo Nightingale Olympic było (i wciąż jest) jedynym oficjalnym, dystrybutorem kosmetyków amerykańskiej marki kosmetycznej Merle Norman. W latach 60. część obsługi sklepu poleciała nawet do Ameryki, na spotkanie z dystyngowaną panią Merle we własnej osobie. W latach świetności dom towarowy zatrudniał około 100 osób. Jako jedno z pierwszych przedsiębiorstw w Tajlandii Nightingale Olympic prowadziło także sprzedaż wysyłkową.
Nowa era
Od tamtego czasu minęło już ponad 50 lat. Ilość klientów znacznie zmalała, ekspedientkom przybyło trochę zmarszczek, a niektóre kosmetyki rozstawione na zakurzonych półkach już dawno straciły datę ważności. Wbrew wszelkim regułom obowiązującym we współczesnym marketingu i sprzedaży, dom handlowy wciąż działa na swoich dawno ustalonych zasadach. W przepięknym wnętrzu przy ścianach i na środku pomieszczenia rozstawione są szklane lady, a za nimi siedzą ubrane w jaskrawo różowe koszulki polo, lekko znudzone sprzedawczynie. Choć jesteśmy jedynymi klientami w sklepie nikt nie zwraca na nas uwagi. Do czasu, aż wyjmujemy z plecaka aparat. Nagle słyszymy za swoimi plecami grzeczny, ale stanowczy komunikat „NO PHOTOS!”. Chodzimy więc po pierwszy piętrze i przyglądamy się zakurzonym kijom golfowym, stanikom ze stożkowatymi miseczkami i przyborom do włosów. Przy ścianie niezły rarytas dla fanów koszykówki: plakat Boba Cousy’ego najlepszego gracza NBA z roku 1957.
Poziom 2
Krętymi schodami wchodzimy na drugie piętro. Jedna z ekspedientek poprawia ustawione w rządku, lekko zabrudzone trąbki. W plastikowym koszyku leżą komplety strun gitarowych, pałeczki perkusyjne i kastaniety. Na półkach walają się niezapisane zeszyty do nut z wizerunkiem gwiazd lat 60. Bliżej okna – kącik z grami planszowymi: Monopoly, metalowe puzzle, szachy i jak sugeruje napis na opakowaniu „The great game – Sorry”. Jest też coś dla fanów oldschoolowego fitnessu. Pozbawione atestu przyrządy sportowe, rowerki treningowe, „beauty belt massager” i coś, co prawdopodobnie miało w założeniu służyć jako bieżnia.
Poziom 3
Na trzecim piętrze budynku działał kiedyś ekskluzywny salon piękności. Tam spotykały się dobrze sytuowane mieszkanki Bangkoku. Tam poddawały się zabiegom upiększającym. Tam wpatrując się w okrągłe lustra, plotkowały o mniej lubianych przyjaciółkach. Dzisiaj wstęp do tej części sklepu zagrodzony jest grubym sznurkiem z dyndającą tabliczką „ZAKAZ WSTĘPU„.
Nie wiemy jak długo Nightingale-Olympic może opierać się zasadom współczesnej ekonomii. Póki jednak jego mosiężne drzwi nie zostały ostatecznie zatrzaśnięte przez wiernymi klientami i ciekawskimi zagranicznymi hipsterami, warto wpaść, zobaczyć i na własnej skórze poczuć klimat starego Bangkoku. Nawet jeśli nie lubisz zakupów!
Nightingale-Olympic znajduje się w Bangkoku na 70 Triphet Khwang Wang.
Sklep otwarty jest od poniedziałku do soboty od 9 do 17.30.
No Comments