Co warto wiedzieć, zanim przyjedziesz do Vang Vieng. Ceny, atrakcje, wariacje, jedzenie i hostele.
Tania laotańska whiskey lała się tutaj strumieniami prosto do gardeł ubranych w przewiewne spodnie zagranicznych turystów. Marihuanę sprzedawało się nie na gramy, a w kilogramach, a uśmiechnięte panie kucharki nie nadążały z serwowaniem na gastro ogromnych bagietek wypełnionych omletami i smażoną cebulą. Niestety brak umiaru w jedzeniu, piciu i wciąganiu doprowadził w 2011 roku do śmierci kilku obcokrajowców. Rząd Laosu do tej pory przymykał oko na to, co działo się w Vang Vieng, ale tylu nieszczęśliwych wypadków nie mógł zignorować. Czołowi politycy kraju wymusili na władzach miasteczka zamknięcie barów położonych tuż nad rzeką, rozprawili się z dilerami, a skoki do wody w stanie nietrzeźwym przeszły do historii. Dzisiaj Vang Vieng nie dudni rejwowym basem, ale wciąż przyciąga rzeszę turystów. Powodów, żeby odwiedzić tę miejscowość jest kilka, a najważniejszy z nich to niesamowita przyroda. Wapienne, porośnięte roślinnością wzgórza otaczają miejscowość z każdej strony. W niedalekiej odległości od miasta rozsiane są niesamowite jaskinie, a kiedy żar leje się z nieba można schłodzić się w błękitnych wodach tutejszej laguny. Dla spragnionych wrażeń obcokrajowców, organizowane są zjazdy po rzecze na wielkich, dmuchanych oponach tzw. tubing. W dzień można wypożyczyć rower (od za 10 tys.) albo skuter (od 50 tys.) i jechać w nieznane gliniastymi drogami. Aktywny dzień najlepiej zakończyć wizytą w barze z widokiem na góry i obserwować zachód słońca, sącząc zimne Beerlao. Czy to nie brzmi jak idealny scenariusz na leniwy urlop?
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
1)
Mapa miasta -> TUTAJ
Mapa regionu -> TUTAJ
Mapa północnego regionu -> TUTAJ
2)
Do Vang Vieng z Vientiane można dojechać busem za około 40 tys. kipów. Bilet bez problemu można kupić w jednym z punktów turystycznych na mieście lub też zarezerwować bezpośrednio w hotelu. Cena nie różni się od ceny proponowanej w kasach na dworcu. Podróż trwa około 4 godzin. My jechaliśmy małym busem w towarzystwie dwóch Australijczyków, którzy przez cały czas wymieniali się informacjami o muzyce. Trzeba przyznać, że skubani mieli wiedzę, tyle tylko że w czasie rozmowy sączyli z plasikowej butelki alkohol o niezidentyfikowanym pochodzeniu. I cóż skończyło się spaniem na podłodze między nami i przestraszonymi sytuacją Chińczykami.
3)
W Vang Vieng hosteli nie brakuje. Przechadzając się ulicami miasteczka masz wrażenie, że każdy mieszkaniec przekształcił swój dom w pensjonat, hotel albo hostel. My spaliśmy w Outland Hostel. Bungalow kosztował 100 tys. kiepów za dzień (w tej cenie było śniadanie i darmowe rowery do wypożyczenia). Śniadanie podawane były dość późno (około 9), bo właścicielka nie jest rannym ptaszkiem. Rowery ledwo jechały, ale nie ma co narzekać.

Nasze śniadanie. Ryż z warzywami, otoczony warzywami, w towarzystwie aluminiowych sztućców.
Najtańszy hostel jaki widzieliśmy, to Namsong View Guesthouse and Restaurant widzieliśmy, w pokoju wieloosobowym miejsce kosztowało 30 tys. kipów.
4)
W Vang Vieng restauracji nie brakuje. W każdym miejscu można natknąć się na garkuchnie serwujące tutejsze zupy z makaronem, smażony ryż i makaron z warzywami. Na pewno zauważycie też stoiska prowadzone przez uśmiechnięte panie ubrane w kolorowe fartuszki. Specjalnością tych dam są: bagietki, po brzegi wypchane np. omletem z cebulą (od 10 tys.), tuńczykiem, parówką itp., smażone naleśniki (od 10 tys.) (z bananem i Nutellą, z mango itp.) i koktajle owocowe (od 5 tys.).
Najlepsze jedzenie przy świątyni: Wat Kang. (pani stojąca najbardziej z brzegu po prawej stronie mistrz!)
5)
Tubing:
Jedną z najpopularniejszych tutejszych atrakcji jest tubing, czyli spływ po rzece Nam Song na wielkich, nadmuchanych oponach. Turyści wywożeni są tuk-tukiem jakieś 3 kilometry za miasta. Później płyną w dół rzeki z przystankami na jedno albo pięć zimnych piwek. Sam spływ trwa około 1.5 h. Cena to około 55 tys. kipów (+ 60 tys. depozytu, zwrotnego po zakończeniu spływu)

Spływ po rzece Nam Song na nadmuchanych, ogromnych oponach to jedna z głównych atrakcji Vang Vieng.
6)
Błękitna Laguna:
To tutaj można schłodzić rozgrzaną do czerwoności duszę i ciało w błękitnych wodach małej laguny. Jak przystało na ulubione kąpielisko backpakersów nie brakuje tutaj dodatkowych atrakcji. Są więc liny na których można bujać się tuż nad taflą wody i drewniane huśtawki. Droga prowadząca do Laguny jest asfaltowa, więc nie będziecie mieć większego problemu, żeby pokonać te 7 kilometrowy dystans rowerem albo skuterem.
7)
Jaskinia Srebrnych i Złotych Kwiatów:

Jaskinia Srebrnych i Złotych Kwiatów to ukryty w dżungli skarb Vang Vieng.
Jaskiń tutaj nie brakuje, ale jedną szczególnie warto odwiedzić. Jaskinia Srebrnych i Złotych Kwiatów znajduje się na północ od popularnej Błękitnej Laguny. Ciężko tutaj dotrzeć, bo trasa do tego ukrytego w gąszczu skarbu natury nie jest dobrze oznaczona. Warto jednak przeprowadzić prywatne turystyczne śledztwo, bo nagrodą będzie 1.5 godzinne zwiedzanie ogromnej jaskini z niezliczoną liczbą stalaktytów i stalagmitów. Jeśli dobrze traficie Waszym przewodnikiem będzie przesympatyczny starszy pan, który w cenie biletu wstępu (10 tys. kipów) oprowadzi Was po wnętrzach jaskini i poczęstuje papają i bananami.
8)
Wycieczka rowerem/skuterem:
Okolice Vang Vieng idealnie nadają się jako trasy jednodniowych wycieczek. w mieście bez problemu odnajdziecie wypożyczalnie rowerów i skuterów. Najniższe ceny widzieliśmy w punktach po drugiej stronie rzeki.
9)
Na terenie miasta jest pełno punktów turystycznych sprzedających bilety do różnych miast w Laosie.
UWAGA: Koniecznie zapytajcie, gdzie dokładnie zatrzymuje się autobus, którym chcecie jechać. Nasz autobus zatrzymał się o 5 rano na stacji, oddalonej od centrum o jakieś 8 km. Pozostało nam albo: pójść na pieszo do Luang Prahbang, albo zapłacić 20 tys. kipów za tuk-tuka.
No Comments