Nowa Zelandia

Co warto zobaczyć w Nowej Zelandii – najciekawsze miejsca

Roys Peak. New Zealand.

Nowa Zelandia to jedno z najpiękniejszych miejsc na ziemi. Widoków zapierających dech tutaj nie brakuje, a wie o tym każdy kto choć raz oglądał „Władcę Pierścieni”. Nic więc dziwnego, że prawie 3.5 miliona turystów nawiedza wyspę każdego roku (przy 4.5 mln mieszkańców). Mimo zapału i chęci zobaczenie wszystkich cudów natury w Nowej Zelandii się nie da. Gdzie więc postawić swoje skażone płaskostopiem stopy, aby poczuć w Nowej Zelandii moc, radość i satysfakcje? Oto jest pytanie. Odpowiedź poniżej.

1)

Roys Peak.

Jeśli zawitasz do miejscowości Wanaka (a na pewno tak będzie) nie możesz ominąć Roys Peak. My szczytowaliśmy na tej górze w Walentynki i tę ekstremalną przygodę zapamiętamy na zawsze. Niesamowite widoki (patrz niżej) w pełni wynagradzają trud, pot i łzy 6-godzinnej, stromej wspinaczki na szczyt. Do podnóży Roys Peak dojechaliśmy z Wanaki autostopem. Wystarczyło ustawić się w godzinach porannych przy wylocie z miasta i poczekać 5 minut. Polecamy!

Co DOC ma do powiedzenia o wycieczce na Roys Peak czytaj TUTAJ.

Roys Peak.

Nocleg w pobliżu: Albert Town Camping Area. Noc – 7 $ od osoby. Są toalety i jeziorko, w którym można się popluskać. Uskutecznialiśmy też free camping w miejscu otoczonym milionem króliczych norek. Tuż obok strumyka.

2)

Hooker Valley Truck

Góra Cooka to najwyższy szczyt Nowej Zelandii. Doskonałe widoki na to wzniesienie gwarantuje wycieczka po Hooker Valley Truck. Popularny szlak znajduje się w parku narodowym Aoraki/Mt Cook (wejście do parku jest nieodpłatne). Trasa wiedzie wzdłuż drewnianych pomostów, które zbudowano tak, żeby setki turystów nie zadeptywały rosnącej tutaj zieleninki. Choć szlakiem szliśmy w słoneczny dzień nowozelandzkiego lata, wiało jak cholera. Ciężko było utrzymać równowagę na drewnianych podestach, o przejściu przez zwodzone mosty nie wspominając. Warto jednak zrobić sobie ten 2.5-godzinny spacer, bo widoki (przy dobrej widoczności) piękne!

Tuż obok Hooker Valley Truck działa płatny kamping – Hooker Valley Hill Campsite. Cena w sezonie letnim – 32 dolary od osoby. Jesiennym -13. Tuż obok campingu znajduje się szopa z ogólnodostępną kuchnią oraz bieżącą wodą. Są też toalety. Jeśli nie chcecie płacić za nocleg po wycieczce ruszajcie w pobliże jeziora Pukaki.

3)

Jezioro Pukaki

Turkus wody Jeziora Pukaki nie ma sobie równych! Swój szalony kolor jezioro zawdzięcza podobno mączce lodowcowej (czymkolwiek ona jest). To właśnie w tych pięknych okolicznościach przyrody rozgrywały się sceny z fikcyjnego miasta Esgaroth i Gór Mglistych w filmie w filmie „Hobbit: Pustkowie Smauga”.

Pukaki Lake. New Zealand.

Lake Pukaki Overnight Campervan Camping: Tuż przy jeziorze działa darmowy camping z toaletą, więc spokojnie można rozłożyć się na pobliskim wzgórzu i przez cały dzień gapić się na kosmiczną taflę wody. W nocy zerwał się cholernie silny wiat. Baliśmy się, że za chwilę przygniecie nas jedno z wyginających się jak Jane Fonda w latach 90. drzewo albo odlecimy z naszym namiotem gdzieś w siną dal. Na szczęście nic takiego się nie stało, przetrwaliśmy i było pięknie. Koniecznie wyjdźcie z namiotu w nocy i spójrzcie na niebo. Prawdziwy taniec z gwiazdami!

Nie zapuszczajcie się daleko w las, bo niektórzy, chamscy i leniwi turyście załatwiają swoje potrzeby poza toaletą znajdującą się na pobliskiej polanie. You know what I mean!

3)

Queenstown

Queenstown to takie polskie Zakopane. Jest drogo i tłumnie, ale nie ma bernardynów i gościa przebranego za białego misia. Na szczęście całe to zamieszanie nie jest bez powodu. Miasteczko znajduje się tuż nad jeziorem Wakatipu i otoczone jest pasmami gór. To idealna baza wypadowa do fiordu Milford Sound i najpopularniejszy nowozelandzki ośrodek narciarski. Warto pojechać, choćby po to, żeby wspiąć się na Ben Lomond i podziwiać okolice Genorchy.

Queenstown. New Zealand.

Okolice Glenorchy podobno nie mają sobie równych. Chcieliśmy sprawdzić, ale akurat w czasie naszego pobytu z powodu gęstej jak mleko mgły widoczność spadła do zera. O podziwianiu widoków nie było mowy. Być może Wy będziecie mieli więcej szczęścia. Warto sprawdzić.

Nocleg w pobliżu: W Queenstown noclegów w dobrej cenie nie znajdziecie. Za to już 25 km od miasta działa darmowy – Gibson Valley Camping. Fantastyczny kamping położony tuż nad potokiem. Jest toaleta. Są stoliki. Namioty otaczają owocowe drzewa (kiedyś w tym miejscu znajdował się sad), w tym dorodne migdałowce. Z campingu do Queenstown (i z powrotem) dojeżdżaliśmy autostopem. Nie było problemu.

4)

Ben Lomond

Atrakcji w okolicach Queenstown nie brakuje, a jedną z nich jest mierzący sobie 1748-metrowy szczyt Ben Lomond. Z góry rozpościera się 360-stopniowy widok na niekończące się górskie pasma, jeziora i równiny. Pierwszą część trasy na szczyt można pokonać górską gondolą (opcja dla bogatych i leniwych) albo wspinać się ścieżką prowadzącą przez las. My wybraliśmy oczywiście opcję numer 2. Po dojściu do restauracji i chwili oddechu zaczynamy długą wspinaczkę zboczami gór. Ostatnia część szlaku jest już znacznie bardziej wymagająca. Trzeba wspinać się po kamienistym zboczu, które ostro pnie się w kierunku chmur. Ale warto! Niesamowite widoki i satysfakcja gwarantowana.

Ben Lomond. New Zealand.

Jeśli w mieście jesteście przejazdem, swoje większe bagaże (za kilka dolarów) możecie zostawić w jednym ze sklepów górskich znajdujących się na tej samej ulicy, co informacja turystyczna.

Więcej informacji TUTAJ.

5)

Jaskinia Cathedral, Hahei Beach

Jaskinia znana z filmu „Opowieści z Narni”. Trasa do jaskinie nie jest ani długa, ani wymagająca a na jej końcu czeka na nas piękna plażą i ogromna jaskinia. Ocean w tym miejscu jest dość burzliwy, więc pływanie jest raczej dla odważnych. My postawiliśmy na gastronomię i trzeba przyznać, że kuskus i pomidorami z puszki jeszcze nigdy nie smakował tak dobrze.

Cathedral Cave. New Zealand.

Wypad do jaskinie można spokojnie połączyć w wycieczką do Hot Water Beach, bo oba te miejsca nie są położone niedaleko od siebie.

5)

Hot Water Beach

Wycieczkę do Jaskini Cathedral warto połączyć z wylegiwaniem się w wykopanych w piasku dziurach. Takie rzeczy tylko na Hot Water Beach. Nazwa nie wzięła się z niczego. Pod piaskiem płyną wody termalne, z czego ochoczo korzystają turyści. Wystarczy wykopać łopatą dół i grzać swoje cztery litery. PS: Łopatę można wypożyczyć na miejscu!

Hot Water Beach. New Zealand.

6)

Park Narodowy Tongariro

W tym miejscu powinno być zdjęcie czarnych wulanicznych stoków, które górują nad seledynowymi jeziorami najstarszego parku narodowego Nowej Zelandii. Powinnny ale nie będą, bo do tego miejsca parku Tongariro nie doszliśmy. Historia jest długa i zwiła, więc wrócimy do niej przy innej okazji. W skrócie: zaczęliśmy trasę od końca, więc sprawdźcie dwa razy skąd ruszyć w siną dal.

Tongariro Alpine Crossing.

Jedynym minusem parku jest dziki tłum turystów, którzy w rządku, jeden po drugim poruszają się po wulkanicznych zboczach. Pełną pętlę Północną Tongariro pokonuje się w 3/4 dni. Na wycieczkę jednodniową polecamy Tongariro Alpine Crossing.

Niedaleko parku Tongariro znajduje się darmowy, popularny wśród zmotoryzowanych turystów  (byliśmy jedynymi turystami bez samochodu) kamping – Waihaha Valley Campsite. Musicie jechać drogą i skręcić w lewo. (nie w prawo do lasu!). Są toalety, woda i szopa w której można się ukryć w razie pogodowego armagedonu.

7)

Nowozelandzkie farmy

Jeśli zdecydujecie się na podróżowanie autostopem po Nowej Zelandii na pewno wcześniej czy póżniej z ust kierowcy padnie zaproszenie na jego piękną, rozległą, opanowaną przez krowy farmę. Nie wahajcie się ani chwili i jedźcie. Nam udało się mieszkać na farmie w trzech różnych miejscach i ani razu nie żałowaliśmy. Nowozelandzkie farmy nie przypominają polskich gospodarstw. Rozciągają się po horyzont na rozległych wzgórzach, po których dumnie i leniwie przechadzają się wesołe jałówki.

Farma w okolicach miejscowości Waimate.

8)

Lake Wainamu Loop Truck 

To miejsce odkryliśmy dzięki naszym couchsurferowm. To oni zapakowali nas do swojego niebieskiego forda i w niedzielny poranek zawieźli na piaszczyste zbocza.   doskonała lokalizacja na jednodniowy wypad za Wellington. Turytów brak, bo miejsce znają tylko lokalsi, którzy ochoczo korzystają ze znajdujących się tutaj atrakcji. Są piaszczyste, czarne wydmy, jest jezior, są wartkie i zimne strumyki. Można też przechadzać się korytem rzeki.

You Might Also Like

No Comments

    Leave a Reply