Azja Chiny

Suzhou – Wenecja Chin

Suzhou- stare miasto

Smród tanich fajek i stęchlizny, tłum ludzi i nadgorliwy sprzedawca szczoteczek do zębów – w takim barwnym towarzystwie dojeżdżamy najtańszym pociągiem do Suzhou.

.

Pomimo wielu minusów, nie ma co narzekać na chiński odpowiednik PKP. Bilet z Szanghaju kosztował nas niecałe 15 juanów, co w przeliczeniu na polską walutę daje zawrotną cenę około 7.50 zł . Nieźle, jak za pokonanie 60 km.

O 13 przy stacji tutejszego metra spotykamy się z naszą nową couchsurferką. Amy ma 28 lat, kiedyś pracowała w banku, a teraz zajmuje się pisaniem książek fantasy. Wszystko zaczęło się 1.5 roku temu, kiedy uległa poważnemu wypadkowi i unieruchomiona spędziła kilkanaście miesięcy w szpitalu. Żeby nie umrzeć z nudów Amy zaczęła wymyślać historię o księciu zamienionym w smoka, który zakochuje się w pięknej księżniczce. Swój pomysł przelała na papier, wysłała do wydawnictwa, a to po kilku miesiącach wydrukowało 10 tys. egzemplarzy książki z wijącym się brązowym smokiem i nazwiskiem Amy na okładce. Żeby było jeszcze lepiej, baśnią o smoku i księżniczce zainteresowała się jedna z chińskich stacji telewizyjnych, która już niedługo nakręci na jej podstawie serial. Tym sposobem nasza couchsurferka na zawsze porzuciła świat liczb, excelowych zestawień i oprocentowanych kredytów. 

Amy przeprowadziła się do Shouzu z Pekinu zaledwie trzy miesiące temu i jak sama twierdzi nigdy nie żałowała swojej decyzji. Zaleta mieszkania w mniejszych miastach Chin jest nie tylko czystsze powietrze, ale także ceny wynajmu. W 2 milionowym Shouzu za przestrzenne 3 pokojowe mieszkanie, z dużą kuchnią, łazienką i balkonem trzeba zapłacić około 3500 tysiąca juanów. W Pekinie tyle kosztuje mały pozbawiony luksusowego wyposażenia pokój.

Jeszcze tego samego dnia odwiedzamy z Amy stare miasto Shouzu. Wzdłuż wąskiego kanału ciągnie się sznur szarych, niewysokich domków. Ich wnętrza okupują teraz kawiarnie serwujące amerykańskim emerytom flat white, sklepy z kiczowatymi pamiątkami i restauracje specjalizujące się w upieczonych głowach kaczek i śmierdzącym tofu. Zwiedzanie tej części miasta byłoby przyjemniejsze gdyby nie skutery. Małe elektryczne motory przemykają krętymi ulicami nie zważając na tłumy turystów. Co 2 sekundy słychać drażniący ucho klakson. Kierowcy na widok zdezorientowanego białasa stosuje technikę dodawania gazu, która okazuje się zresztą bardzo skuteczna. Rzeczywiście w mig pozbywasz się ze swojej trasy chodzącej europejskiej przeszkody.

Suzhou. Widok na stare miasto.

Suzhou. Widok na stare miasto.

Tego dnia nie mamy sił zbyt długo delektować się zmysłowym widokiem czerwonych lampionów oświetlających po zmroku wody tutejszych kanałów. Wracamy do mieszkania Amy i ku jej zaskoczeniu kładziemy się spać, kiedy za oknem zapada rozświetlony gdzieniegdzie neonami mrok.

Następnego dnia odkrywamy inne atrakcje Shouzu. Po pierwsze trafiamy na targ, (tuż obok stacji metra Shantang Jie), gdzie za grosze można kupić od tutejszych sprzedawców warzywa dostarczane przez lokalnych ogrodników. (Sami byliśmy świadkami, jak pomarszczony staruszek dowiózł rowerem na targ 4 cukinie giganty).

Cukinie giganty na targu w Suzhou.

Cukinie giganty na targu w Suzhou.

Można kupić tutaj np: bakłażany za 2 juany. cukinia za 1.8 juanów. (ceny za 500 g) spory kawałek tofu za 1.5 juana.

Targ warzywny w miejscowości Suzhou.

Targ warzywny w miejscowości Suzhou.

Obok bazaru znajduje się mała knajpka serwująca tutejszy przysmak- małe pierożki nadziewane mięsem albo warzywami za około 10 juanów. Takie kulinarne cuda, przypominające nieco nasze pierogi albo rosyjskie pielmienie. Można je zjeść na sucho albo pływające w gorącym rosole.

Drugą nazwijmy to niezapomnianą atrakcją Shouzu jest miejsca, gdzie tutejsze młode pary w ślubnych uniformach strzelają sobie sweet focie. I tak np. można machać w stronę obiektywu z czerwonego londyńskiego autobusu. Dawać sobie słodkie buziaki w plastikowym balonie.

Sztuczny balon na tle podróbki Tower Bridge.

Sztuczny balon, na tle chińskiej wersji Tower Bridge.

Pozdrawiać wyimaginowanych poddanych z białej karocy, którą eskortują nieco odrapane jelenie.

W drodze na bal.

W drodze na bal.

Największa atrakcją tego regionu miasta jest jednak kopia mostu Tower Bridge.

Kopia mostu Tower bridge w miejscowoś Suzhou.

Kopia mostu Tower bridge w miejscowoś Suzhou.

O tej niebanalnej i śmiałej podróbce rozpisywały się gazeta na całym świecie. Nie bez powodu! Most rzeczywiście przypomina oryginał, choć naszym zdaniem, wbrew temu, co wydawało się niektórym dziennikarzom, nie jest od niego większy. Budowla miała być również punktem widokowym, ale na razie wejście do środka tej makabryły zablokowane jest łańcuchem rowerowym.

Po przejściu przez most natrafimy na „duńską wioskę”, osiedle zbudowane na wzór skandynawskiego miasteczek.

Duńska wioska w wyobrażeniu chińskich architektów.

Duńska wioska w wyobrażeniu chińskich architektów.

Popołudniu wracamy w okolice targu, gdzie mieści się druga część starego miasta. Zjadamy pieczonego batata, pijemy (ochładzające już dzięki swojej nazwie) piwo „Snow Flakes” i szwendamy się do wieczora po tutejszych alejkach. Gdyby nie Chińczycy, intensywny zapach smażonego tofu i widok wiszących wszędzie kurzych łapek można by pomyśleć, że rzeczywiście jesteśmy w Wenecji. A przynajmniej jej chińskiej kopi.

You Might Also Like

No Comments

    Leave a Reply