Azja Kambodża

Dzielnica graffiti w Phnom Penh

Są miejsca, gdzie szara rzeczywistość Phnom Penh nabiera innych, bardziej kolorowych barw. Jedną z takich lokalizacji jest ulica numer 93 (Street 93).

Phnom Penh nie jest najczęściej odwiedzaną przez turystów stolicą świata. Nie ma się temu co dziwić. Po ulicach wala się pełno śmieci. Modernistyczne budynki, które kiedyś zachwycały bryłą, teraz straszą odrapanymi ścianami. Po ulicach wieczorową porą na spacer wychodzą gromady szczurów, które jak gdyby nigdy nic potrafią przemknąć między twoimi nogami. Są jednak miejsca, gdzie szara rzeczywistość stolicy Kambodży nabiera innych, bardziej kolorowych barw. Jedną z takich lokalizacji jest ulica numer 93 (Street 93). To tam na murach zrujnowanych domów można podziwiać prace znanych i mniej znanych writterów.

Zanim jednak o grafitti na początek trochę historii bez happy endu

Street 93 była kiedyś ulubioną lokalizacją backpakersów przybywających do stolicy Kambodży. W każdym zakamarku dzielnicy kryły się: klimatyczne bary z tanim piwem, hostele prowadzone przez dawnych hipisów, indyjskie restauracje i cała masą prężnie działających dilerów.  W internecie wciąż można znaleźć wspomnienia ludzi, którzy w latach 90. i 00. mieszkali w tej części miasta. Kilka zaplanowanych w Phnom Penh dni przeradzało się czasami w kilka intensywnych towarzysko-imprezowych tygodni (albo lat) z miejscowym jeziorem w tle. Wielu turystów wciąż nie może zapomnieć cudownych zachodów słońca, które można było podziwiać siedząc w bujanym fotelu na hostelowym tarasie.

Ale to już przeszłość 

Wszystko skończyło się w 2010 roku. Wtedy to władze miasta ogłosiły tragiczny w skutkach plan zasypania zajmującego 90-hektarów jeziora i przygotowanie tutaj terenu pod zabudowę. Za całą akcją stała żona lokalnego polityka, właściciela jednej z czołowych w tym kraju firm deweloperskich Lao Meng Khina. Już kilka lat temu zaczęły się eksmisje mieszkańców. Tych którzy nie chcieli porzucić swoich dotychczasowych domów szantażowano, aresztowano, a niektórzy nawet zniknęli w niewyjaśnionych dotychczas okolicznościach. Sklepy z pamiątkami zamknięto, bo kiczowatych magnesów z napisem Phnom Penh nie miał już kto kupować. Turyści przestali przyjeżdzać do tej części miasta, więc i właściciele hosteli powiesili na kolorowych drzwiach kartki z napisem CLOSED! Tak skończyła się kolorowa era dzielnicy Boeung Kak.

Teraz dzilnica Boeung Kak jest cieniem samej siebie. W mrocznym tunelu widać jednak pewne kolorowe światło – graffitti. W 2014 roku dzięki pewnej Francuzce, (która przybyła, zobaczyła i postanowiła obudzić do życia duchy przeszłości) odbył się pierwszy graffiti jam. Na murach częściowo opuszczonych domów pojawiły się kolorowe dzieła sztuki stworzone przez artystów z najróżniejszych części świata. Od tamtego czasu cała akcja jest cyklicznie powtarzana. Pojawił się więc powód, żeby „białasy” znowu zawitały do tej części miasta. Skro tak, no to poszliśmy.

RADA: Jak dotrzeć do dzielnicy Buang Kak. Znajdź na mapie Street 93. Idź prosto aż zobaczysz duży meczet. Wtedy skręć w lewo i idź prosto, aż zobaczysz pierwsze prace.

 

You Might Also Like

No Comments

    Leave a Reply